0.4 C
Białogard
sobota, 23 listopada, 2024
- REKLAMA -spot_img

Dni Białogardu za nami [galeria]

Cztery lata, tyle czasu zajęło burmistrz Białogardu dojście do wniosku, że coroczna impreza organizowana w mieście najlepiej sprzedaje się w formie, która została niejako usankcjonowana przez poprzedników.

Duża scena z gwiazdami muzyki, strefa gastronomiczna i strefa dla najmłodszych, to jest to, co przyciąga mieszkańców na jedną z największych imprez w regionie.

Przed rozpoczęciem kadencji burmistrz Emilii Bury, na „Dni Białogardu” przyjeżdżali ludzie z całego kraju przyciągani dużymi gwiazdami, jak Ich Troje, Doda, Lady Punk, etc. Nie można ukryć, że dla niektórych Białogard stanowił stały przystanek na wakacyjnej koncertowej mapie Polski.

Przyszła nowa władza i czasy się zmieniły, zaczęto urządzać „Urodziny Białogardu”, zmieniono miejsce zabawy, zaprzestano zapraszania znanych nazwisk. W ciągu zaledwie roku z imprezy, na którą przyjeżdżała cała Polska, zrobiono wydmuszkę, w której nie chcieli brać udział nawet mieszkańcy.

Ten stan trwał 4 lata, jednak wraz z końcem kadencji jak się okazuje, można zorganizować dużą imprezę, na której chętnie pojawią się Białogardzianie.

Muzycy podczas 2 dni imprezy dobrze poradzili sobie z zadaniem, mimo, że nie obyło się bez wpadek, będący gwiazdą wieczoru 5 sierpnia Smolasty odwołał swój występ, na szczęście na jego miejsce wskoczył Tribbs, który nieźle rozruszał publiczność. Występ Grzegorza Hyżego również był bardzo udany, usłyszeliśmy kilka mniej znanych piosenek, a także duże radiowe hity wykonawcy.

Raził fakt, że imprezę połączono z trwającą kampanią przed wyborami parlamentarnymi, a obok Burmistrz Bury pojawili się Bartosz Arłukowicz i Janusz Gromek. Występy polityków, niezależnie od opcji na tego typu imprezach, są co najmniej niesmaczne.

Podczas całego wydarzenia nad wyraz można było odnieść wrażenie, że kampania wyborcza rozwija się w najlepsze, nawet obrót o 180 stopni, który wykonała burmistrz Bury, względem podejścia do Dni Białogardu nie będzie dziwił, gdy pomyślimy, że w kwietniu trzeba będzie ponownie zdecydować, o tym jak ma wyglądać miasto Białogard przez kolejne 5 lat.

Można powiedzieć, że z Dniami Białogardu jest jak z fontanną na Placu Wolności, przez 4 lata się nie dało, koszty naprawy miały być za wysokie, posadzono w niej kwiaty, by w końcu okazało się, że można to zrobić. Z tą doroczną imprezą jest tak samo, za drogo, zmieńmy format, wróćmy do tego co było.

Tylko dlaczego to wszystko dzieje się na koniec kadencji?

Dziwnie wyglądał fakt, że wracający z placu Wyspiańskiego mieszkańcy musieli wracać w ciemnościach, narażając się na niebezpieczeństwo, ze względu na wyłączone w mieście lampy. Jest to coś, o co należało zadbać.

Podczas koncertów zawiodły również służby porządkowe, o ile takowe były, każdy mógł podejść do sceny, nie tylko z kubeczkami z piwem, ale również puszkami. Nie trzeba mówić jak duże zagrożenie to stanowi, na szczęście nic się nie stało, jednak nawet w Tychowie podczas wydarzenia „Tychowo na Ludowo”, zadbano lepiej o bezpieczeństwo pod sceną.

Groteskowy widok stanowiły również ławki przy placach zabaw, gdzie z jednej strony bawiły się dzieci, a na ławkach przesiadywali dorośli z alkoholem.

Zdecydowanie nie tak to powinno wyglądać, a strefa, w której wolno spożywać alkohol powinna być lepiej odcięta i kontrolowana, szczególnie od miejsc, w których przebywają dzieci.

Poza tymi kilkoma mankamentami Dni Białogardu mają potencjał powrotu do dawnej świetności, gdy na Placu Wyspiańskiego gromadziło się nawet kilkanaście tysięcy osób.

Dla osłody mamy dla państwa galerię zdjęć, których autorem jest Marcin Pauba

 

 

 

- REKLAMA -
NAJŚWIEŻE AKTUALNOŚCI
- REKLAMA -
NAJPOPULARNIEJSZE
- REKLAMA -

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj